Kurtyna...czyli moje nowe zasłony w wejściu do salonu...choć ostatnio wolałam kurtyny wodne na starówce gdy żar z nieba bezwstydnie ogarnął miasta i domy, to jednak ta zasłonowa sprawiła mi wiele radości. Postanowiłam zrobić nową aranżację kredensu, gdzie rozstawiły się talerze i patery, którym blasku wieczorem dodaje latarnia oraz smukła lampka. Zmieniłam też oprawę okna ale to w następnym rozdaniu;). Najchętniej wszystko ubrałabym w len, w którym jestem zakochana...
Zatem zapraszam...
Zachwycający kredens,zachwycające dekoracje:)
OdpowiedzUsuńJa też ubóstwiam len. Dodaje wnętrzom przytulności. A kredensik masz zachwycający:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Bardzo lubię len. Piękny masz kredens i pięknie udekorowany. Wszystko idealnie komponuje się. Piękna latarnia :)
OdpowiedzUsuńJak to się stało ,że wcześniej na Ciebie nie trafiłam :-) Piękny masz dom . Kredens powala .. i wszystko w koło tak gustownie dobrane ..:-) Zostaję Twoim obserwatorem :-))
OdpowiedzUsuńA tymczasem zapraszam do mnie :-) Znajoma likwiduje sklep i mam u siebie kilka przedmiotów w atrakcyjnej cenie wystawionych :-)
O kredensik uroczy!
OdpowiedzUsuńKredens sam w sobie przepiękny! Dekoracje wspaniałe, każdy element to małe cacko :) Zasłony są świetnym pomysłem, a jeszcze ten len... ach!
OdpowiedzUsuńTaka kurtyna zawsze mi się kojarzy z Prowansją...
OdpowiedzUsuńCzasami taka szybka zmiana a nadaje wnętrzu lekkości i kameralności... Dziękuję Wam pięknie za odwiedziny....
OdpowiedzUsuńja tez chcialam takiej kurtyny ale malzonek tak stanowczo sie sprzeciwil jak nigdy :/
OdpowiedzUsuńJak pięknie mieszkasz ...
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym pięknym kredensie :) Oddałabym za taki wszystkie moje meble :)
Zapraszam do mnie i do wzięcia udziału w moim Candy :)