poniedziałek, 16 grudnia 2013

" Jestem bombką"

Witajcie,

ostatnio wpadł mi w ręce świetny felieton Hanny Bakuły ( Skarb; 11/12/2013 Rossmann)- Jestem bombką. I poczułam taką ulgę, że tak właściwie to uczucie jest mi dobrze znane, więc z Panią Hanką będziemy dwiema bombkami a myślę, że i będzie nas więcej. Co roku dopada nas przedświąteczny stres, gonitwa o ile ta za dekoracjami i prezentami w jakimś sensie jest dla mnie jasna, o tyla ta za jedzeniem już niebardzo. Felietonistka pyta zatem ile więc Polak może zjeść? Dochodzi do wniosku, że chyba wagon- i coś w tym jest. Każdy oczywiście chce aby Wigilia była piękna, rodzinna i smaczna, ale czy czasami nie przesadzamy? Czy na prawdę musimy przejeść te tony jedzenia? Czy siedzenie przy stole to tylko wkładanie kolejnej porcji żywności do ust? Ja wiem, jedzenie jest przyjemnością, ale może nie dajmy się aż tak zwariować, zaplanujmy Święta aby był to czas odpoczynku, refleksji a nie bólu brzucha i bólu kręgosłupa od stania przy garach. Ja też będę szykować jedzenie i też wystroiłam dom na święta ale w tym roku postanowiłam nie dać się zwariować. Zaplanuje kilka dań, które faktycznie niosą przyjemność podniebieniu, zrobię dania świąteczne, ale jak nie dostanę karpia a kupię pstrąga to wcale nie będzie mi źle. Nie będę mieliła też maku, a pierogów nie potrafię robić, może będą kupne, a może nie- zrobię to co lubię i jak lubię:) bo Święta są od świętowania- czasu wspólnego mile spędzonego a nie Master Chefem,  przecież nikt nam nie powie "oddaj fartucha". Idealne Święta - to takie gdzie nic nie trzeba a jedynie można:)
I idę szykować swoje bombki bo to akurat lubię! 
Poniżej kilka zdjęć ze świątecznym wystrojem rodzinnego domku, bo tam jedziemy na Wigilię. Zdjęcia wyszły kiepskiej jakości-mój amatorski aparat wieczorem robi tragiczne foty ale dzielę się z Wami tym co mam:)

Pozdrawiam ciepło,
Anna










5 komentarzy:

  1. Aniu ja też mogę się śmiało podpisać pod tą bombką. Nie tyle sama zjadam i produkuje potworne ilości jedzenia, co rodziny, które odwiedzam co rocznie na Święta, dlatego jest to moją traumą i zmorą. Sama wiem ile mogę i co mogę zjeść, niektórzy nie rozumieją, że można nie mieć ochoty lub zwyczajnie nie móc jeść, co podyktowane jest np. chorobą. Po tysiącach prób zachęcenie mnie do zjedzenia czegokolwiek, zwyczajnie się obrażają jakby to był koniec świata, że nie spróbowałam makowca, kotleta czy innego dania. To samo z alkoholem, nikt nie pomyśli, że zwyczajnie można być abstynentem czy po prostu nie czuć się najlepiej po nalewce teściowej. Od razu ich oczy zamieniają się w USG i doszukują się we mnie inkubatora dla przyszłych wnuków... o losie ;))) też się Tobie pożaliłam ;))

    Pozdrawiam
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. P.S. zazdroszczę Ci tylu okien w domu ;)) ja mam tylko 3 na całe mieszkanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszę Cię okna są u Rodziców ja też mam 3:)
      A co do jedzenia to racja:) a najgorsza jest presja w markecie z każdej strony atakują nas melodie świąteczne, bombki, choinki, i ludzie, którzy niczym za "komuny" (wiem z opowieści) nakładają do siatek pomarańcze i mandarynki w wielkich ilościach, przecież na codzień tego nie ma! A ja i tak najbardziej lubię grzybową i ta grzybowa by w sumie wystarczyła;)

      Buziaki

      Usuń
  3. Zakochałam się w Twoich kuchennych oknach :-)) Cudne te lambrekiny i zazdrostki - z lnu ? Sama robiłaś ?? No są świetne po prostu .. marzą mi się takie u mnie , a nigdzie spotkać nie umiem .
    Co do Świąt i tego całego halo przy garach .. chyba taka nasza tradycja ,że musi i koniec , bo inaczej klapa na całego :-) Ujma dla gospodyni :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja też jestem bombka! Gotuję tylko to co lubię, a resztę ... organizuję .. na szczęście święta spędzamy w dużej rodzinie i każdy coś tam pichci ...
    Pozdrawiam :))) S.

    OdpowiedzUsuń